niedziela, 25 stycznia 2015

Rozdział 7

Justin POV
Czy czułem kiedyś to, co czuję dzisiaj? Nie. Nigdy nie byłem zaangażowany we własne uczucia tak jak dzisiaj. Można nazwać to miłością? Nie wiem, wiem tylko, że zależy mi na niej jak na nikim innym. Muszę pójść do niej i wyznać jej moje uczucia, ale się boje. Tak, Justin Bieber się boi. Ona jest inna, niż te wszystkie dziewczyny na jeden raz. Przy niej czuję się inaczej, po prostu lepiej. Mam wrażenie, że to ona rozumie wszystko co chce przekazać innym, a oni mnie nie potrafią zrozumieć. Czy to tak wiele, powiedzieć "czuję coś do Ciebie" ?. Wiem, że dla niektórych nie,ale ona będzie pierwszą dziewczyną, której powiem to szczerze. Oh, od kiedy ja jestem taki. Spotkam się z nią ale najpierw muszę poszukać jakiś śladów zaginięcia mojej siostry.

*RETROSPEKCJA*
-Justin, Justin co Ty tu robisz?- Avalanna podbiegła do mnie gdy stałem z kumplami.
-Em ja? Rozmawiam z kolegami.-odpowiedziałem, chowając saszetkę z białym proszkiem do tylnej kieszeni w spodniach.
-A co tam chowasz Justin?- pytała się dociekliwiej, a ja wiedziałem, że to nie podoba się Kurtowi.
-To jest taka specjalna kartka, Av wracaj do domu.
-A odprowadzisz mnie Justin? Proszę! Proszę!-pytała szarpiąc mnie za nogę.
-Dobrze, ale idź i usiądź tam na ławkę, a ja muszę jeszcze powiedzieć coś chłopakom.
-Dobrze.- Podbiegła do ławki, i jakoś wdrapała się na nią.
-Stary, jak ona się tu znalazła, co Ty odwalasz Justin.- oburzył się Kurt.
-Jezu, przepraszam, no ale co ja mogę ona jest mała.
-Tak, mała jak chuj a duże kłopoty z tego będą. Wiesz, że naszego gangu szuka policja, a Ty jeszcze jesteś niepełnoletni.
-Ona nic nie powie, dopilnuje tego.
-Raczej ja to zrobię.- odwarknął i oparł się o maskę samochodu.- Masz 10 minut, żeby tu wrócić.
-Dobra, zaraz wracam.
-Tylko nie zgub swojej karteczki Bieber.
Podszedłem do Avalanny, i uklęknąłem aby mogła popatrzeć na mnie z góry.
-Av, posłuchaj to o tej karteczce będzie naszą małą, słodką tajemnicą dobrze?
-Uwielbiam tajemnice Justin!- odkrzyknęła i przytuliła mnie.
-A obiecujesz, że nie powiesz nic mamie?
-Obiecuje!
-No dobrze chodźmy.
Doszliśmy razem do przystanku. Bałem się o Avalanne, że sobie coś zrobi, ale z drugiej strony nie chcę aby Kurt wkurzył się bardziej. Puściłem ją samą do domu,i wróciłem do chłopaków. Wydawało mi się, że wszyscy byli na swoich miejscach jednak brakowało mi tam Kurta.
-Gdzie jest Kurt?-spytałem.
-Poszedł załatwić nasz problem.-odparł Mike.

*Koniec retrospekcji*

-Kurwa!-Krzyknąłem sam do siebie. Kurt, to on ją porwał do chuja. Musiałem spotkać się z Harrym i chłopakami. Z wściekłości mocno przejechałem palcami po swoich włosach. W szybkim tempie ubrałem swoją kurtkę, buty i wybiegłem z domu. Wsiadłem do auta, włożyłem kluczyk i przekręciłem go. Jednak zanim ruszyłem napisałem do wszystkich sms o natychmiastowym spotkaniu w naszym miejscu. Wszyscy się dziwili, ale odparli, że będą. Dojechałem jako pierwszy. Wyjąłem paczkę papierosów i włożyłem jednego do ust. Cholera, miałem rzucić. Zrobię to dla niej. Odkładając papierosa, zobaczyłem czarne auto terenowe które zatrzymało się obok mojego. Wysiedli z niego chłopcy. Wyjąłem kluczyk ze stacyjki i wyszedłem z samochodu.
-Kurwa stary, co się dzieje, że sprowadzasz nas tu o tej godzinie?- spytał Harry.
-Zamknij się, i usiądź lepiej.-odparłem, plując na ziemię.
-Dobra, dobra.
-Jak będę mówił, macie mi nie przerywać, jasne?
-Jak chuj.- odpowiedzieli.
-Dobra, więc od początku. Miałem 13, może 12 lat kiedy trafiłem do gangu.- oczy wszystkich rozszerzyły się.- Miałem też młodszą siostrę, Avalannę, która miała wtedy 6 lat. Wjebałem się w narkotyki i te sprawy. Zacząłem pracować dla gościa o imieniu Kurt, zanim przeprowadziłem się tutaj. Wszystko było ok, dopóki jednego dnia moja siostra nie poszła po szkole za mną na spotkanie naszego gangu, gdzieś w starych magazynach. Akurat, kiedy ona dotarła na miejsce naszego spotkania, Mike, jeden z członków tego całego gówna dawał mi jakieś prochy. Siostra jako iż była mała od razu pytała się o co biega i w ogóle jak robią to małe dzieci, ale to nie spodobało się Kurtowi. Poszedłem ją odprowadzić, lecz tylko do przystanku żebym zdążył wrócić do nich. Tyle, że nie pomyślałem o wcześniejszych słowach Kurta. Powiedział coś w stylu, że to on sprawi, że moja siostra się nie wygada, no i w tamten dzień porwano moją siostrę. I kurwa musicie mi pomóc.-spojrzałem się na nich ze łzami w oczach.
-Ja pierdole stary, nigdy bym nie pomyślał, że Ty, gang i narkotyki w tak młodym wieku, ale jak mamy Ci pomóc?- spytał Harry.
-Musicie mi pomóc go odnaleźć, moja siostra może żyć a ja nie mogę przegapić takiej okazji, rozumiecie?
-Tak, jasne pomożemy Ci tak bardzo, jak będzie to możliwe.- odparł Joe.
-Dzięki, wiedziałem, że mogę na was liczyć. Zaczynamy niedługo, okay?
-Okay!- odkrzyknęli po czym wsiedli do samochodu. Wyjąłem swój telefon z kieszeni, i odblokowałem w celu sprawdzenia godziny. Była 2 w nocy, Boże jak ten czas szybko leci, Muszę wrócić do domu, bo jeszcze jutro ta jebana szkoła. Otworzyłem drzwi od auta i usiadłem na miejscu kierowcy. Wziąłem jeszcze wdech rześkiego powietrza, po czym zamknąłem drzwi samochodu. Włożyłem kluczyk do stacyjki i ruszyłem w stronę domu.
-Kurwa, gdzie są te klucze- odparłem sam do siebie stojąc pod drzwiami do mojego domu. Stałem już tam chyba dobre pięć minut szukając jednego kluczyka w kieszeni swoich jeansów. Bałem się, że obudzę mamę, która pewnie już wychodzi z siebie przez moją nieobecność. Po długim poszukiwaniu wreszcie znalazłem swój cel. Po cichu włożyłem klucz do zamka i przekręciłem go. Wszedłem do środka, zamykając drzwi. Zdjąłem swoje buty, kurtkę i czapkę, po czym na palcach ruszyłem do swojego pokoju. Wziąłem szybki prysznic, i położyłem się do łóżka. Spojrzałem jeszcze na wyświetlacz komórki, przykryłem się zimną kołdrą i nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
***
-Justin, Justin wstawaj.-moja mama szturchnęła mnie kilka razy w ramię.
-Mhm...Już wstaję..-odparłem poszukując swojego telefonu.
-Szybko, bo się spóźnisz Justin.
-Dobrze mamo.
Spojrzałem na zegarek, 7:20. Jak zwykle wszystko na szybko. Wygrzebałem się z kołdry, i podszedłem do szafy. Nie wiem w co się ubrać, mój codzienny dylemat. Boże, gadam gorzej od niejednej laski. Wziąłem pierwsze lepsze czarne spodnie, koszulkę z jakimś gównianym napisem i do tego czarną skórzaną kurtkę. To dziś jest ten dzień, dzień w którym nie będę nikogo oszukiwać. Udałem się do łazienki, Jezu moje włosy wyglądają zajebiście. Wziąłem jednak trochę żelu na włosy żeby nadać im lepszy efekt. Umyłem zęby spoglądając w lustro. No,no Bieber przystojny z Ciebie chłopak. Zaśmiałem się do siebie i wyszedłem z pomieszczenia. Przełożyłem plecak przez jedno ramię, i zszedłem po schodach. W kuchni siedziała moja mama, czytając jakąś poranną gazetę. Kiedy mnie zobaczyła, złożyła ją w pół i delikatnie się uśmiechnęła, odwzajemniłem jej gest i podszedłem bliżej.
-Słuchaj Justin, wiem, że pokłóciłeś się z tatą, ale on wraca dzisiaj do domu, i nie mam zamiaru słuchać waszych kłótni. Proszę Cię, chociaż ten jeden dzień..- spojrzała się na mnie z nadzieją.
-Dobrze mamo, ale chcę abyś wiedziała, że robię to tylko dla Ciebie.- odparłem.
-Dziękuję synu.- odpowiedziała- No chodź tutaj, chcę przytulić swojego synka.- powiedziała wyciągając do mnie ręce.
-Jezu mamooo...- podszedłem, po czym zostałem objęty przez drobne ręce mojej mamy.
-Idź, bo się spóźnisz, miłego dnia!- krzyknęła śmiejąc się.
-Dzięki,wzajemnie!- odparłem odwzajemniając jej słowa, i gesty.
Oczywiście jak zwykle nie wiedziałem które buty mam ubrać. Dzisiaj wybrałem czarne vansy, wyjątkowo, nie lubię ich. Założyłem czapkę tak aby nie psuć swojej fryzury i do tego moją super zajebistą kurtkę. Wyszedłem na zewnątrz i od razu poczułem ogarniający moje ciało chłód. Było pełno śniegu, nie lubię śniegu przez wspomnienia z Avalanną. Wyjąłem klucz z kieszeni i wsiadłem do auta. Ruszyłem w stronę szkoły. Włączyłem radio, ale leciały jakieś gówna więc po chwili je wyłączyłem. Stanąłem na czerwonym świetle, spoglądając na zegarek, Kurwa, już 8. Muszę się pospieszyć. Akurat dzisiaj musiał być korek. Walnąłem w klakson już nieźle wkurzony, przez co kilku przechodniów spojrzało się w moją stronę. W końcu, ile można stać w korku. Ruszyłem, i już po chwili byłem na miejscu.
-Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie.- odparłem zdyszany biegiem po schodach. Miałem teraz historię, nienawidzę tego przedmiotu.
-O pan Bieber raczył się udać na moją lekcję, jakie to zadziwiające. Proszę, usiądź.- odparł pan Hummelt.
-Dzięki..- odparłem cicho i sucho.
Usiadłem ławkę za Paris. Wyglądała dzisiaj ślicznie, i siedziała z jakąś laską. Wyrwałem kartkę z zeszytu i napisałem na niej " Za 10 minut przy łazience?". Po czym zgniotłem ją w kulkę i rzuciłem w dziewczynę. Kartka spadła na ziemię wydając szelest. Paris szybko ją podniosła i rozwinęła. Obróciła się i spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem. Wzięła długopis w rękę i napisała coś na papierze, po czym odrzuciła mi ją na ławkę. Otworzyłem kulkę i zaśmiałem się sam do siebie. "Łazienka?! Czemu tam, mam dziwne skojarzenia Justin.." Harry siedział za mną i patrzał na nas jak na idiotów. W szybkim tempie, odpowiedziałem na jej dziwne skojarzenia. " Paris, nie wiem o czym myślisz po prostu to wpadło mi pierwsze do głowy." Upewniłem się że pan Hummelt nie patrzy się i rzuciłem kartkę na biurko dziewczyny. Otworzyła ją, a ja czekałem na jej reakcję. Zaczęła się śmiać, było jej głupio. Udawałem powagę, lecz długo nie wytrzymałem, i również wybuchłem cichym śmiechem. Dostałem czystą kartkę, i na całej jej powierzchni pisało tylko "DOBRA". Zgniotłem kartkę i włożyłem do plecaka. Czekałem na dzwonek. Jeszcze pół minuty. W myślach zacząłem odliczać czas. 3,2,1...Dzwonek! Poczekałem na Paris opierając się o drzwi klasy. Dziewczyna pakowała książki do plecaka, i jeszcze rozmawiała o czymś z nauczycielem. Wychodząc chyba mnie nie zauważyła, bo jak krzyknąłem to mega się wystraszyła. Zacząłem się śmiać.
-Idioto, to nie jest śmieszne!- oburzyła się.
-Jest jest, chodź ze mną.- złapałem ją za rękę, i pociągnąłem do wyjścia ze szkoły.
-Justin, gdzie my idziemy?- spytała.
-Odpuścisz sobie dzisiaj kilka lekcji- wyszczerzyłem się do niej.
-Nie, nie ja nie mogę...- nie zdążyła mi odpowiedzieć, bo wziąłem ją na ręce.
-Jezu, Justin puść mnie!- krzyknęła udając oburzenie.
-Wybacz shawty, nie mogę.- odparłem, i zaniosłem ją na miejsce pasażera w moim samochodzie.
-Ale ten jeden dzień?- spytała.
-Jeden dzień.- odparłem.
-No dobra, a gdzie jedziemy?
-Niespodzianka- uśmiechnąłem się.
-Ugh, nie lubię niespodzianek.-skrzywiła się.
-To od dzisiaj polubisz.- odpowiedziałem wytykając jej język.
Jechaliśmy w ciszy, Paris spoglądała na widoki za oknem. Skręciłem na polanę, z której był widok na wielkie  jezioro. To moje ulubione miejsce, takie piękne. Zatrzymałem auto i spojrzałem się na dziewczynę. Loki opadały jej lekko na ramiona, naprawdę wyglądała uroczo.
-No to jesteśmy na miejscu.
-O mój Boże, jak tu jest pięknie Justin!- odkrzyknęła, szybko wychodząc z samochodu. Podbiegła na brzeg jeziora, cieszyła się jak małe dziecko.
-Paris.. chciałbym porozmawiać, możemy?
-Tak, oczywiście. Usiądźmy.-zaproponowała siadając na trawie.
-Dobrze.- dołączyłem do niej.
-Więc, o czym chciałeś porozmawiać?
-Hm.. O nas....
-Jus...
-Proszę, nie przerywaj mi.
-Dobrze, więc kontynuuj.
-Ostatnio wiele rzeczy zmieniło się w moim życiu. Wiem, nasza znajomość nie zaczęła się jakoś super fajnie, ale naprawdę zależy mi na Tobie i chciałbym abyś dała mi szansę, więc...?
-Justin, mi też zależy na Tobie... Ale boję się, ale wiem też, że warto czasem zaryzykować więc moją odpowiedzią jest tak..
-BOŻE NAPRAWDĘ? PARIS KOCHAM CIE.
Krzyknąłem najgłośniej jak umiałem, to był najlepszy dzień w moim życiu, mam nadzieję, że nic tym razem nie spierdolę.
=========================================================
Dam, dam cały rozdział w perspektywie Justina xd
Jak wam się podoba?/
Mogą być błędy za które przepraszam.
Jeżeli czytacie, proszę komentujcie bo widzę że jest po 200-300 wyświetleń a komentarzy prawie w ogóle nie ma, a i jeszcze jedno. Rozdziały będę dodawać chyba co tydzień w niedzielę,  chyba że chcecie częściej to piszcie, do następnego xxxx.










4 komentarze:

  1. omg, ta retrospekcja idealna. W ogole caly rozdzial fajny, czasem sie smialam z niektorych tekstow, czekam na nn <333

    OdpowiedzUsuń
  2. 2 kurtki <3 zajebisty jak chujxDD jo fejn rozdzial :3 :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu, wspaniały ♥ Naprawdę, hahaha x Czekam na next!
    Masz ferie, więc liczę na więcej rozdziałów hyhy :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniałyy ♥ ! czekam na next ! zapraszam do mnie http://fanfiction-bestfriendornot.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń