środa, 11 lutego 2015

Rozdział 8



Uwaga, notka pod rozdziałem.

Paris POV
Kiedy wróciłam, ze spotkania z Justinem byłam w szoku. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będzie mi tak zależało na jakimkolwiek chłopaku. Siedziałam na parapecie w moim pokoju, patrząc jak deszcz coraz bardziej odbija się o ziemię. Niedomknięta furtka kołysała się ciągle przez silny wiatr. Czułam się dzisiaj źle, bardzo źle. Od samego rana kręci mi się w głowie. Usłyszałam krzyk mamy dobiegający z dołu. No tak, pora obiadowa. Tak bardzo nie chce mi się jeść. Zeszłam powoli na dół, do kuchni gdzie siedziała cała moja rodzina. Mama krzątała się po pomieszczeniu rozdając każdemu talerze, a tata czytał gazetę. Usiadłam na krześle i czekałam aż mama poda mi posiłek. Mama podsunęła mi pod nos ciepłe spaghetti i uśmiechnęła lekko, po czym sama usiadła do stołu. Zaczęłam mieszać w jedzeniu, bez żadnych chęci spożycia posiłku.
-Dobrze się czujesz Paris?- spytała.
-Tak.. jasne..- odpowiedziałam cicho. Poczułam nagły, ogarniający mnie chłód. Spojrzałam się jeszcze na mamę i upadłam na zimne kafelki.

***
Obudziłam się w jasnym, zielonym pokoju. Delikatnie podparłam się na łokciach i obejrzałam wokół siebie. Leżałam na szpitalnym łóżku. Co się tak właściwie stało? Nikt z mojej rodziny nie był teraz przy mnie. Obróciłam się w lewo, i wzięłam swój telefon aby uprzedzić Justina, że nasze spotkanie dzisiaj nie wypali. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, moja komórka zaczęła wibrować. Odebrałam połączenie, dzwonił Justin.
-Halo?- Powiedział lekko zachrypniętym głosem.
-Cześć Justin.-Odpowiedziałam resztkami sił, jednak na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Jezu w końcu. Co się stało, że nie odbierałaś?! Martwiłem się!- Krzyknął ze zmartwieniem do słuchawki telefonu, przez co musiałam swój odsunąć na chwilę od ucha.
-Spokojnie..Po prostu źle się czułam i wzięli mnie do szpitala.- Odparłam powoli.
-Boże! Już tam jadę. Będę za chwilę.- Oświadczył.
-Dobrze, czekam.- Odpowiedziałam po czym rozłączyłam się. Położyłam się na łóżku i owinęłam się kołdrą jak naleśnik. Byłam coraz bardziej senna. Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam w krainę snów.

Justin POV
Dzwonię już kolejny raz, a ona nadal nie odbiera. Co się stało do kurwy? Chodzę po pokoju, z ochotą kopnięcia czegoś żeby wyładować swoją złość. Może spała, albo się jej rozładował? No nic, spróbuję po raz kolejny. W duchu modlę się, aby w końcu odebrała. Słyszę pierwsze dwa sygnały, i kolejny,kolejny. Już miałem się rozłączyć, kiedy usłyszałem jej cichy głos.
-Halo?- starałem się brzmieć normalnie, w miarę normalnie.
-Cześć Justin.- Odpowiedziała słabo. Coś jest nie tak, czuję to.
-Jezu, w końcu. Co się stało, że nie odbierałaś?! Martwiłem się!- Krzyknąłem, tym razem z wyczuwalnym zmartwieniem w głosie.
-Spokojnie..Po prostu źle się czułam i wzięli mnie do szpitala.- Odparła powoli. Spokojnie? Jak ja mam być spokojny, moje zmartwienie przeradzało się w złość. Co jak ktoś jej coś zrobił? Och, zabiłbym go.
-Boże! Już tam jadę! Będę za chwilę.- Odparłem szukając kluczy od samochodu.
-Dobrze, czekam.
Cholera, co ja mam robić? Nie wiem, czy mam kupić jakieś kwiatki czy coś co lubią dziewczyny.Nie ukrywam, że się na tym nie znam. Zbiegłem szybko po schodach, na dole jednak nie było nikogo. Ubrałem buty, i w całym tym pośpiechu zapomniałbym o kurtce, i wyszedł na dwór na krótkim rękawku. Och, Bieber co z Tobą nie tak? No tak zapomniałbym, jestem zakochany. Wsiadłem szybko do auta i udałem się do dziewczyny, mojej dziewczyny.

***
Parking był pełny, i to akurat dzisiaj. Musiałem zaparkować jakieś 5 minut od szpitala. Początkowo nie chciałem kupować żadnych kwiatów, i w ogóle ale nie mogłem się oprzeć patrząc na róże, które miały taki piękny, czerwony kolor. Kupiłem cały bukiet, i pobiegłem w stronę szpitala. Mam niby taką dobrą kondycję, a zmęczyłem się po kilku schodkach. Podbiegłem do sekretarki, nie wiem czy można ją tak nazwać, w każdym razie do pani za biurkiem. Spojrzała na mnie spod papierów jakbym był jakimś idiotą, oto powód przez co nie lubię szpitali.
-Szukam Paris Becker.- Odparłem cicho i powoli.
-Sala numer 7.- odpowiedziała oschle i wróciła do swoich zadań. Czy nikt ich nie nauczył, aby być chociaż trochę milszym? W końcu mają do czynienia z chorymi. Boże, pierdole jak moja matka.
Szedłem korytarzem szukając odpowiedniej sali. 5..6..7. Kiedy ujrzałem ten numer, wziąłem głęboki wdech, i spojrzałem na klamkę. Złapałem za nią, i już pewny siebie pchnąłem drzwi. W jej sali były jeszcze jakieś dwie babki, czytały gazetę czy coś. Spojrzały na mnie jak na jakiś deserek. Dobra, wiem, że jestem seksowny ale nie muszą mnie rozbierać wzrokiem. I chyba myślą, że tego nie widzę. Puściłem do nich oczko, i poszedłem w stronę dziewczyny. Słyszałem tylko ich chichot. Więc się nie myliłem, laski dalej na mnie lecą. Jednak ja już swoją znalazłem. Paris spała, jej klatka piersiowa unosiła się powoli do góry, i opadała na dół. Podszedłem bliżej, i usiadłem na krześle które znajdowało się obok jej łóżka. Patrzałem na nią chwilę, nie miałem serca jej budzić. Po chwili jednak sama otworzyła oczy i uśmiechnęła się do mnie lekko.
-Dzień dobry Justin.- jej uśmiech zniewalał mnie z nóg.
-Dzień dobry słoneczko.- podszedłem do niej i dałem buziaka w policzek.- Jak się czujesz.?- spytałem, zgarniając pojedynczy kosmyk z jej czoła.-Nie chcę Cię martwić, ale panie z Twojej sali rozbierają mnie wzrokiem.- Szepnąłem jej do ucha.
-Justin!- Odkrzyknęła klepiąc mnie w ramię.
-No cóż, stwierdzam tylko fakty. Sama widzisz, jak seksownie wyglądam.- powiedziałem i wskazałem ręką na siebie,
-Raczej chciałbyś tak wyglądać.- odpowiedziała wytykając do mnie język. 
-Czyżbyś się ze mną droczyła?-Spytałem unosząc swoją brew do góry.
-Ja? Skądże.- Odpowiedziała z uśmiechem, jednak naszą konwersację przerwał lekarz, który właśnie wszedł do sali.
-Szukam Paris Becker.- Powiedział, po czym spojrzał na kartkę, którą trzymał w ręku. Paris natychmiast uniosła rękę do góry, aby lekarz mógł do nas podejść.
-Dzień dobry, jak się pani czuje?- Spytał niby z obowiązku, niby z serdeczności.
-Lepiej, ale doktorze, nadal nie wiem co mi jest.- odpowiedziała niecierpliwie gryząc paznokcie.
-Właśnie o tym chciałem z Tobą porozmawiać. Czy chcesz aby Twój chłopak został z Tobą?- Spytał, po czym oboje spojrzeliśmy w jej kierunku.
-Tak, chcę.- odpowiedziała i ścisnęła mocniej moją dłoń.
-Dobrze więc, jak wiesz Twoje wyniki nie były dobre już ostatnim razem.- Ostatnim razem? Czy ja o czymś nie wiem? Nieważne, pogadam z nią później. Ona tylko odparła głową na tak, i czekała na dalszą dawkę informacji. - Od ostatniego razu jest gorzej, o wiele gorzej i badania potwierdzają, że masz białaczkę.- SŁUCHAM?! CO DO CHOLERY? BIAŁACZKA? Ostatnie słowa rozdarły mnie od środka, to nie może być prawda, nie? Ona nie może być chora. Nawet nie chce wiedzieć, pytać jej jak się czuje,bo widzę, że źle. No ba, jak można się czuć dobrze z taką dawką informacji? Paris spojrzała się z osłupieniem na doktora, który szybko ulotnił się z sali. Patrzała ciągle w jeden punkt, i nie docierały do niej żadne słowa. Gdzie się podziali teraz jej rodzice? Ich córka ma nowotwór, a ich nie ma. Rodzinka wspaniała, nie ma co. Paris obróciła się w moją stronę. Widząc ją w takim stanie, łzy same napierały mi się do oczu. Nie chciałem przy niej wybuchać, muszę tu zostać wspierać ją. Będę przy niej zawsze, każdego dnia, aż do końca. Do samego końca. Złapała mnie za rękę, i zbierała się aby coś powiedzieć.
-Justin..Nie zasługujesz na mnie, rozumiesz? Jestem chora, będę tylko problemem.- powiedziała, po czym łza spłynęła jej po policzku. Problemem? Ona siebie słyszy? Ona jest moim szczęściem a nie jakimś cholernym problemem.
-Paris, proszę nie mów tak.. Nawet tak nie myśl rozumiesz? Nie zostawię Cię. Będzie dobrze, nic nie jest skreślone rozumiesz?- ona tylko odkiwnęła głową.- No chodź tu do mnie.- Wyciągnąłem ręce w jej stronę a ona przechyliła się i wpadła w moje objęcia. Przecież można z tego wyjść nie? Może nie każdy ale większość. Wiem, że jej się uda. Będę wierzył w to przez cały czas.

Paris POV
Kiedy lekarz powiedział mi,że jestem chora nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Miałam ochotę krzyczeć, płakać, wszystko naraz. Rodziców nawet przy mnie nie ma do cholery. I jeszcze Justin, już sobie wyobrażam te plotki jak wszystko się rozniesie. " Jest z nią dla litości", albo " Przecież on sobie tylko z niej żartuje." Nie chcę niszczyć mu życia, nie mogę, nie potrafię być z nim ze świadomością, że zepsuje sobie całą reputację przez to, że związał się z kimś takim jak ja. Muszę zadzwonić do mamy, teraz. Wzięłam telefon z szafki, która stała obok łóżka i wybrałam numer do swojej rodzicielki. Odebrała po trzecim sygnale.
-Halo?-spytała. Wzięłam kilka głębokich wdechów i postanowiłam, że powiem jej od razu.
-Mamo, właśnie był u mnie lekarz i powiedział, że mam białaczkę..- powiedziałam, lecz zamiast odpowiedzi mojej mamy była tylko cisza.- Halo? Mamo? Słyszysz mnie?
-Tak, tak po prostu mamy dużo zleceń. Porozmawiamy jak wrócisz ze szpitala.- oznajmiła i rozłączyła się. Słucham? Porozmawiamy jak wrócę? Ona to powiedziała naprawdę? Wiedziałam, że zbytnio nie interesuje się moim losem, ale miałam nadzieję, że chociaż raz wyjdzie ze swojego biura, przyjdzie do mnie i przytuli. Ale w co ja wierzyłam? Olała mnie po raz kolejny i nawet nie zainteresowała się tym.
No cóż, witajcie w realnym świecie Paris Becker.
=========================================================
Przepraszam, przepraszam, przepraszam za opóźnienia z rozdziałem ale nie miałam weny, Boże.
Mam nadzieję, ze chociaz ten rozdział wyszedł jako tako xx
następny będzie już w tą niedzielę, i będą regularnie ;;;;
Proszę, jeżeli czytacie, wyrazcie swoją opinie w postaci komentarza :)
do następnego, xoxo







5 komentarzy:

  1. O jezu, zmiana akcji :o
    Nie spodziewałam się, jestem zaskoczona w pozytywnym sensie, i czekam na ciag dalszy xx
    wzruszylam sie nawet ;;
    weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny !! jeny uwielbiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, nie widzę zakładki SPAM

    Cześć, nazywam się Annie Style i mam 16 lat, a moje imię nie będzie Wam do niczego potrzebne. Musicie wiedzieć jedynie to, że jeśli lubicie czytać książki i oglądać filmy, to dla Was idealne miejsce.
    http://zyciepodrugiejstroniemonitora.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. http://know-true-love.blogspot.com/?m=1

    Hej. Prowadzisz bardzo fajnego bloga. Dlaczego dalej nie dodajesz? Powiadom mnie na moim blogu.







    OdpowiedzUsuń