wtorek, 16 grudnia 2014

Rozdział 5

Paris POV
Wybiegłam ze szpitala najszybciej jak umiałam. Kiedy wsiadłam do samochodu, nerwowo wyjechałam z parkingu, myśląc tylko o tym, co czeka mnie w domu. Ciągle patrzałam na licznik, jak prędkość wzrasta, aż w końcu przekroczyła 180. Wszystko byłoby okej, gdyby nie zaczęła za mną jechać policja. Och, głupoty. Nie mam na to teraz czasu. Starałam się lekceważyć fakt, że jadą za mną gliniarze, lecz było to coraz trudniejsze, przez dźwięk syreny. W momencie gdy wjeżdżałam na podjazd, radiowóz zablokował mi drogę. Super, po co ja się wplątałam w takie gówno. Otworzyłam drzwi od auta, i wtedy podszedł do mnie funkcjonariusz. Zauważyłam mamę, spoglądającą nerwowo zza okna.
-Dzień dobry, poproszę dokumenty- powiedział surowo mężczyzna, mniej więcej w wieku mojego taty.
-Em, zostawiłam w domu.
-Gdzie Ci się tak śpieszyło młoda damo?
-Musiałam jechać do szpitala.
-Ile masz lat?-spojrzał zza notatnika.
-17
-Musimy jeszcze sprawdzić czy jesteś trzeźwa, proszę chuchnij.- Chuchnęłam lekko do alkomatu, patrząc na faceta który zatrzymywał mi czas. Och, wiem że to jego praca, no ale mógłby po prostu wypisać ten cholerny mandat.
-W porządku, możesz mi podać swoje imię i nazwisko?
-Paris Becker.
-Dostajesz mandat w wysokości 690 dolarów, za przekroczenie prędkości oraz jazdę bez dokumentów. Miłego dnia panno Becker.
-Och cokolwiek.- Weszłam szybko po schodach wymyślając w głowie wymówkę. Kiedy uchyliłam drzwi, od razu ujrzałam mamę, która stała wściekła z założonymi rękami.
-Możesz mi powiedzieć, co do cholery robiłaś w nocy Paris?!- krzyknęła, dobra wiem, że źle zrobiłam ale takiej jej nie widziałam.
-Mamo, przepraszam ja po prostu..Po prostu musiałam jechać do szpitala..-odpowiedziałam cicho.
-Po co do szpitala?- spytała zarówno zdziwiona jak i zła.
-Mój kolega.. Znaczy, jego tata..Po prostu mu się coś stało, i on nie miał kogo prosić o pomoc..
-Paris, robisz ze mnie głupią? Nawet jeśli, jest telefon, cokolwiek. A Ty? Wychodzisz z domu, w nocy bez żadnego uprzedzenia, zabierasz ze sobą samochód i bez żadnej wiadomości po prostu uciekasz.
-Przepraszam..
-Nie ma przepraszam, jak tata wróci to ustalimy Twoją karę. A teraz szybko się przebieraj bo jedziemy do lekarza.
-Dobrze..
-Masz 10 minut.- powiedziała stanowczo, idąc w stronę kuchni, gdzie siedziała moja siostra ze swoim chłopakiem. Dlaczego ja zawsze jestem tą złą? Zostawiając swoje przemyślenia na później, pobiegłam szybko do pokoju. Wybrałam czarne spodnie, i miętowy sweterek. Szybko rozczesałam włosy, poprawiłam makijaż i byłam już gotowa. Zbiegłam na dół, lecz mama poszła się ubierać bo zastałam tylko moją siostrę.
-Oj siostra, siostra. Co ty najlepszego robisz?- spojrzała się na mnie, i zaczęła patrzeć jakby była moja drugą mamą.
-Zajmij się swoimi sprawami.
Nalałam szklankę soku, i poszłam ubierać kurtkę. Mama zeszła, pożegnała się z moją siostrą i razem ze mną udała się w stronę auta. Już chciałam usiąść do przodu, lecz mama mi zabroniła twierdząc, że jej przyjaciółka Kate, musi koniecznie jechać z nami. Rozsiadłam się wygodnie na fotelu, zakładając słuchawki na uszy. Nawet nie zauważyłam kiedy Kate pojawiła się w środku. Po 30 minutach dotarłyśmy do doktora Collins'a. Weszłyśmy w trójkę do prywatnej przychodni, kiedy miłym gestem przywitała nas pielęgniarka prosząc abyśmy usiadły w poczekalni.

Justin POV
Siedziałem na holu jeszcze kilka minut po tym jak wyszła stąd Paris. Ciągle czekałem na mamę, która rozmawiała z lekarzem. No kurwa, ile można. Zacząłem bezczynnie grzebać w swoim telefonie. Kurde, muszę się dowiedzieć czy Paris ma aż tak przejebane. Zacząłem szukać jej numeru, kiedy go znalazłem przez chwilę zastanawiałem się jak mam do niej napisać.

Do: Paris

I jak, bardzo Ci się oberwało?

Od: Paris

Jeszcze nie dostałam kary,  mam nadzieję, że aż tak źle nie będzie.
Przepraszam Justin, jestem u lekarza i muszę kończyć.
Do zobaczenia.

Czemu wszystkim się przeze mnie obrywa? Dobra, nieważne. Wstałem z siedzenia już nieco zdenerwowany i odruchowo zacząłem kręcić się w kółko. Usłyszałem trzask drzwi, i zobaczyłem jak mama wychodzi z gabinetu, pytając się doktora o jakieś ostatnie informacje. Podeszła do mnie i starała się uśmiechnąć.
-Mamo, co jest tacie..? - spytałem niepewnie.
-Synu.. Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie..Chcesz odwiedzić tatę?
-Mogę wejść sam? - spytałem z nadzieją.
-Dobrze ale nie na długo.- odpowiedziała łagodnie. Wziąłem głęboki wdech i wszedłem do pomieszczenia.
-Cześć tato.
-Witaj Justin, co tam u Ciebie?
-Dobra tata, nie owijaj w bawełnę, co się stało?- spytałem spoglądając na niego. Wtedy zauważyłem bandaż owinięty wokół klatki piersiowej. Tata zauważając to, szybko się przykrył kołdrą.
-Jaja sobie robisz? Znowu wplątujesz się w to gówno, kurwa? - spytałem zbyt ostro, wiem jednak nie potrafię tego znieść. On znowu to robi, znowu. Dlaczego?
-Justin..Ciszej, żeby mama nie usłyszała..Ja naprawdę już w tym nie siedzę, po prostu oni do mnie sami przyszli.- starając się tłumaczyć patrzył na mnie z nadzieją, że nie wybuchnę.
-Kurwa! Słyszę to od Ciebie po raz kolejny, myślisz, że jestem taki głupi? Musisz nam to robić?! Musisz?! - Kopnąłem nogą w szafkę, co spowodowało upadek szklanki i szybkie pojawienie się mamy.
-Justin co ty..- złapała mnie za ramię, patrząc z przerażeniem w oczach.
-Puść mnie.- wyszedłem, trzaskając drzwiami. Udałem się w kierunku wyjścia. Kiedy dotarłem na zewnątrz, wyjąłem papierosa z kieszeni i powoli podpalając zaciągnąłem się. Byłem już spokojniejszy, ale to nie znaczy, że wybaczę mu to gówno. Mama tyle przez niego przecierpiała a on znowu powtarza błędy z przeszłości. Kiedy skończyłem palić, udałem się w kierunku auta. Wszedłem do środka, przekręciłem kluczyk i pojechałem przed siebie. Gdzie ja mam do cholery jechać? Postanowiłem pojechać pod dom Paris i tam na nią poczekać.

Paris POV
Siedziałam spokojnie w poczekalni kiedy dostałam sms od Justina. Natychmiast mu odpisałam, lecz mama zwróciła mi uwagę i kazała schować komórkę. Siedziałam bezczynnie przez kilka minut, kiedy w końcu usłyszałam jak kobieta wypowiada moje imię i nazwisko.
-Panna Paris Becker?- spytała rozglądając się.
-Tak, już idę. - Wstałam razem z mamą , idąc do kobiety.
-Sala 8- uśmiechnęła się i odeszła.
Szłyśmy w totalnej ciszy. Co stało się z naszymi dobrymi kontaktami? Zawsze mogłam znaleźć w mamie wsparcie a teraz przez większość czasu się kłócimy. Zapukałam do drzwi, i kiedy usłyszałam ciche "proszę" weszłam do środka. Usiadłam na jednym krześle, a na drugim moja mama. Doktor przywitał się z nami, i zaczął szukać moich wszystkich wyników badań.
-No więc, Paris jak się dziś czujesz?
-Dobrze, trochę boli mnie głowa, ale myślę, że to przez brak snu.
-Okej, przejdźmy do Twoich wyników. Szczerze mówiąc, nie jestem z nich zadowolony. Możliwe, że będziesz musiała zrobić całą serię badań.
-Dlaczego? Coś jest nie tak?
-No właśnie o tym chcę Ci powiedzieć. Według aktualnych wyników badań, wszystko wskazuje,że jesteś poważnie chora.- powiedział najdelikatniej jak umiał.
-Słucham? Na co?
-Masz typowe objawy białaczki- zarówno mnie i moją mamę zamurowało. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.
-Białaczki....? Jak to..?- spytałam przerażona, łzy same cisnęły mi się do oczu.
-Posłuchaj Paris, to nie znaczy, że musisz być chora. To są wstępne wyniki. Zareagujemy szybko i uporamy się z tym.
-Przepraszam ja.. Ja nie wiem- wstałam z krzesła zabierając swoją torebkę. Mama próbowała mnie zatrzymać, lecz lekarz powiedział, że potrzebuję chwili dla siebie. Wybiegłam stamtąd najszybciej jak umiałam. Kiedy wyszłam na powietrze, po prostu osunęłam się po ścianie płacząc. Nie mogę być chora, to muszą być jakieś żarty. Szybko udałam się w stronę przystanku autobusowego. Chcę pobyć sama i to przemyśleć. Wybrałam dobry moment bo akurat za chwilę miał być jakiś autobus. Siedziałam na ławce cała zapłakana, kiedy weszłam do pojazdu, usiadłam na pierwszym lepszym miejscu i zaczęłam myśleć. Włączyłam muzykę i włożyłam słuchawki do uszu. Po kilkunastu minutach byłam już w mojej okolicy. Wysiadłam i ruszyłam w stronę domu. Kiedy prawie dotarłam do celu, zobaczyłam jakieś auto które stało na naszym podwórku. Podeszłam bliżej i zobaczyłam w nim chłopaka. Natychmiast, gdy mnie zobaczył wysiadł i do mnie podszedł. Już miał zamiar coś mówić, kiedy nagle zauważył moje zapłakane oczy.
-Jezu, Paris co się stało?
-N..nic, nieważne....-odpowiedziałam wybuchając płaczem.
-Jezu, chodź tu.- przybliżył mnie do siebie i przytulił.
-Ćss, wszystko będzie dobrze, będzie dobrze..
------------------------------------------------------------------------
I mamy 5 :D
Jak wam się podoba? Trochę nie wyszedł, no ale xd
Wyraźcie swoje opinie w komentarzu, do następnego :) xx


3 komentarze:

  1. Łzy w oczach! Kurwa! Kocham! Idk co napisać <3
    @agusia5757

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz dalej pisz jakie to piękne ! *o* / Dosia :3

    OdpowiedzUsuń
  3. *.* Piękne <333 Czekam na Next !!!

    OdpowiedzUsuń