Justin POV
-Chcesz wejść Justin?-spytała Paris wyrywając mnie z przemyśleń.
-Em, tak jas..-już miałem wyrażać zgodę kiedy nagle dostałem sms od Jay'a.
Od: Jay
Justin nie rób tego, wiem o zakładzie od Thomasa.
Do: Jay
Spokojnie stary, pogadamy o tym w szkole. Teraz muszę kończyć bo idę do Paris.
W ekspresowym tempie odpisałem kumplowi. Ciekawe który z moich "kolegów" wygadał się przed nim. Przecież ona nie może się o tym dowiedzieć, bo będę pośmiewiskiem. Dobra, może na początku sam siebie przekonywałem, że ona mnie kręci, nie mówię, że nie ale najpierw zanim stwierdziłem fakty założyłem się z Harrym. Co ja mam kurwa robić? Wygrać zakład, czy po prostu normalnie się z nią umówić? Zresztą nie mogę o tym teraz myśleć, w końcu stoję przed jej domem.
-Tak, jasne jeśli mógłbym-uśmiechnąłem się lekko. Dziewczyna weszła jako pierwsza i pokierowałem się tuż za nią na górę po schodach.
-Proszę, wejdź oto mój pokój-powiedziała spoglądając na mnie nieśmiało.
-Dzięki
-Chcesz coś do picia?
-Ta, sok jakbyś miała
-Okay, zaraz wrócę- wyszła z pomieszczenia zostawiając mnie samego. Zacząłem rozglądać się po jej "małym królestwie", które aż takie małe nie było. Na biurku były zdjęcia z jej dzieciństwa, na ścianie pełno plakatów jakiś zespołów których nie znałem. Po chwili krzątania się, w jej pokoju rozsiadłem się na dużym łóżku. Zacząłem przeglądać twittera kiedy dostałem sms od Harrego.
Od: Harry
I jak Ci idzie stary?
Do: Harry
Bardzo dobrze, punkt pierwszy zaliczony siedzę u niej w domu. Jednak jest coś o czym muszę z Tobą porozmawiać Harry.
Włożyłem telefon do kieszeni, nie będę reszty wieczoru spędzał na pisaniu z tym idiotą. Na szczęście wybawiła mnie z tego Paris, która przyszła do pokoju z dwoma szklankami soku pomarańczowego.
-Proszę- nachyliła się nade mną podając mi napój.
-Dzięki, lubię sok pomarańczowy- starałem się uśmiechać, aby wyglądało to przekonująco.
-Naprawdę? Ja też!- odpowiedziała z zapałem którego nigdy u niej nie słyszałem.
Nie wiedziałem jak zacząć jakiś temat, widziałem, że Paris też nie. Telefon w kieszeni ciągle mi wibrował, dziewczyna w końcu zwróciła na to uwagę i odparła abym odebrał. Kiedy wyjąłem komórkę, na wyświetlaczu pojawił się numer mamy. W głębi dziękowałem Paris, że kazała mi odebrać.
-Paris przepraszam, było naprawdę miło, ale muszę wracać do domu.
-Em, dobrze. Też uważam, że było fajnie. Do zobaczenia Justin
-Do zobaczenia Paris.
Wybiegłem, to musi być coś pilnego, że mama do mnie dzwoni. Kiedy dobiegłem do domu, na wjeździe stała karetka, Boże co się stało. Wbiegłem po schodach, i zobaczyłem, że na ziemi leży nieprzytomny tata. Zmartwiłem się, chociaż momentami go nienawidziłem. Podszedłem do płaczącej mamy i przytuliłem mocno.
-Cśś.. Wszystko będzie dobrze- gładziłem ją po ramieniu. Musi.
Paris POV
-Jasmine, spotkałam się z Justinem..- szepnęłam do słuchawki telefonu.
-To wspaniale, tylko czemu szepczesz Paris?- odszepnęła mi.
-Och, Jasmine, bo lubię- zaśmiałam się.
-No to jak było?
-Było..Fajnie? - zawahałam się.
-Tylko fajnie?
-Tak tylko fajnie, wiesz nie wiem jak to określić.
-Powiedzmy, że rozumiem.
Rozmowę przerwała nam moja mama, która weszła do mojego pokoju zupełnie bez pytania.
-Jasmine muszę kończyć, pa.- szybko się rozłączyłam
Popatrzyłam na mamę, która stanęła nad moim łóżkiem.
-Kto to był Paris?
-Ale, o czym Ty mówisz mamo?
-Chłopiec który niedawno wyszedł z naszego domu.-odparła stanowczym tonem.
-Kolega, pomagałam mu w nauce.
-No dobrze, niech będzie. Tylko proszę Cię, uprzedzaj mnie o takich wizytach.-spojrzała się na mnie podejrzliwie,
-Zapamiętam.
-A, zapomniałabym. Jutro masz wizytę u lekarza na 9, więc nie idziesz do szkoły.
-Dobrze.
Wstałam, i udałam się w kierunku toalety. Wzięłam szybki prysznic, rozczesałam mokre włosy, które opadły swobodnie na moją koszulkę. Wyszłam z łazienki, prosto do łóżka i odpłynęłam w krainę snów.
***
Przebudziłam się nagle, poszukując swojego telefonu, który ciągle wibrował. Spojrzałam na zegarek, 3 w nocy. 3 nieodebrane połączenia od Justina. Zaraz, skąd mam jego numer? Dobra, nie ważne. Przy czwartym połączeniu odebrałam zaspana.
-Halo?
-Paris, proszę Cię przyjedź do szpitala.
-Ale..coś się stało?
-Proszę.. nie mam kogo prosić o pomoc o tej porze, tylko ty odebrałaś.
-Dobra, ale jak się tam dostanę?
-Weź samochód od rodziców.
-Zwariowałeś? Nie umiem prowadzić.
-Dasz sobie radę, wierzę w Ciebie. Do zobaczenia.- rozłączył się. Jezu, on żartuje czy naprawdę mam tam przyjechać? Brzmiał wiarygodnie. Po cichu wyszłam z łózka, założyłam bluzę i jakieś jeansy, po czym najciszej jak potrafiłam udałam się do salonu, gdzie zawsze na stole znajdowały się kluczyki rodziców. Szybkim ruchem włożyłam je do torebki, ubrałam buty i bezszelestnie wyszłam na zewnątrz. Brr, zimno. Otworzyłam drzwi, od strony kierowcy i weszłam do środka. Dobra dam radę. Wyjechałam na drogę i udałam się w stronę szpitala. Po chwili byłam na miejscu, weszłam po schodach długich jak cholera i znalazłam Justina. Siedział załamany na krześle i płakał. Więc naprawdę coś się stało. Podeszłam do niego, a on tylko spojrzał i znowu zaczął płakać. Bez słowa usiadłam obok i objęłam lekko chłopaka.
Justin POV,
Pojechałem z mamą do szpitala. To była chwila, nikt nie wiedział co się stało, przynajmniej nikt mi tego nie powiedział. Prowadziłem samochód, ponieważ mama była zbyt zdenerwowana. Łzy cisnęły mi się do oczu, na samym początku chciałem je powstrzymać, lecz później nie umiałem. Dojechaliśmy do szpitala, pobiegłem z mamą w kierunku poczekalni. Pielęgniarka oznajmiła, że zabierają tatę na operację. Musieliśmy czekać. Po 2 godzinach lekarz wyszedł z sali, gdzie operował mojego tatę i oznajmił, że wszystko poszło dobrze. Chciałem wejść z mamą, do niego lecz ona stwierdziła,iż mam czekać na holu. Posłuchałem jej. Kiedy już miałem nadzieję, że wszystko jest ok, do sali taty wbiegł lekarz i pielęgniarka którzy zaczęli go reanimować. Mama cały czas była w środku, a ja nadal nie mogłem tam wejść. Muszę do kogoś zadzwonić. Jedyną osobą, która przychodziła mi wtedy na myśl była Paris. Wybrałem jej numer i zadzwoniłem, na początku nie odbierała. W sumie się nie zdziwiłem, w końcu wszyscy śpią. Mimo moich obaw odebrała i zgodziła się do mnie przyjechać. Czekałem na nią i po prostu płakałem, po chwili ją ujrzałem. Podeszła do mnie, usiadła i po prostu przytuliła.
-Dziękuję.- odparłem. Naprawdę, szczerze jej w tym momencie dziękuję.
-Nie masz za co- odpowiedziała unikając mojego wzroku. Zapadła cisza, która naprawdę w tym momencie mi odpowiadała. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Paris również. Kiedy się przebudziłem była 8 rano. Dziewczyna spała opierając się o mnie. Wstałem tak aby jej nie obudzić i oparłem ją na krześle, podszedłem do dużej szyby i spojrzałem się w kierunku moich rodziców. Wycieńczona mama zasnęła. Wróciłem na krzesło. Telefon dziewczyny ciągle wibrował.
-Paris, Paris obudź się.- potrząsłem ją delikatnie.
-Co..Gdzie ja.. Cholera! Już 8?! Mama mnie zabije- krzyknęła zdenerwowana spoglądając na wyświetlacz komórki.
-Dlaczego?
-Jeszcze się pytasz?! Jest 8, za godzinę mam lekarza, rodzice nie śpią, mnie nie ma, ich auta też nie.
-Spokojnie.. Nie będzie aż tak źle.
-Wybacz Justin muszę iść, powodzenia.
-Dziękuję!- odkrzyknąłem patrząc jak dziewczyna wybiega z holu na schody.
----------------------------------------------------------------------------------------------
No to rozdział 4 :)
Przepraszam, że nie wczoraj ale wifi ciągle nie działa.
I jak wam się podoba?
Jeżeli czytasz zostaw komentarz :)
Do następnego xx
Oj, Paris xD Taka niegrzeczna x Co sie stalo tacie Justina? :o Ciekawe czy mama Paris będzie miała do niej jakies wąty xp Czekam na kolejny rozdział x
OdpowiedzUsuńSuper :) Zapraszam na nowy rozdział FEAR! :) fear--fanfiction.blogspot.com
OdpowiedzUsuńParis bad girl haha :) Kurde ciekawe co się stało tacie Justina i wogóle to było takie *.* Zadzwonił do niej, a może on poprostu chciał, żeby właśnie ona przyjechała. To jej potrzebował. Rozdział świetny. Jestem ciekawa co dalej i czekam na następny <3 Weny kochanie ;*
OdpowiedzUsuńhttp://whatever-will-happen-we-r-4ever.blogspot.com
Super Rozdział <333 Next !!!!
OdpowiedzUsuńZapraszam na NOWY spis ff ! http://kraina-fanfiction.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCudo! Kocham! :-*
OdpowiedzUsuń@agusia5757